Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2025-05-08
W czwartkowe, majowe popołudnie wyruszyłyśmy do szpitala, aby poznać naszą nową marzycielkę – Maję. Gdy dotarłyśmy, Maja przywitała nas nieśmiałym uśmiechem. Chcąc więc przełamać pierwsze lody podarowałyśmy jej przygotowany wcześniej upominek – duży plakat z jej ulubionymi trenerami z The Voice Kids, który okazał się strzałem w dziesiątkę! To pozytywne zaskoczenie sprawiło, że Maja zaczęła czuć się nieco swobodniej. Wspierana naszymi marzycielskimi pytaniami oraz empatyczną obecnością mamy i cioci powoli zaczęła się otwierać. Jednak robiła to na swój unikalny sposób – z humorem i rezolucją. Zamiast odpowiadać wprost, często żartowała, a jej postawa była pełna dziecięcej i uroczej przekory, która strasznie nam się podobała!
Nasza Marzycielka to bystra i zabawna dziewczynka, która interesuje się muzyką i uwielbia oglądać program The Voice Kids. Jej ulubieni wykonawcy to Dawid Kwiatkowski i Cleo, zna ich wszystkie piosenki! Oprócz tego lubi oglądać przeróżne zdjęcia i filmiki w internecie oraz… budować klocki LEGO! Nasza Marzycielka ma też w sobie trochę artystycznej duszy. Podczas spotkania oglądałyśmy zdjęcia z jej przyjęcia urodzinowego w albumie, który sama przygotowała. Dowiedziałyśmy się, że zaaranżowana przez jej ukochaną mamę niespodzianka okazała się najlepszymi urodzinami w jej życiu!
Maja, podczas naszego spotkania, nie potrafiła jeszcze jasno nazwać swojego największego marzenia, dlatego postanowiłyśmy opowiedzieć jej o niesamowitych marzeniach, które spełniamy. Ależ robiła wtedy wielke oczy! Po chwili, zaczęły jej wpadać do głowy różne pomysły. Nie mówiła ich wprost do nas, raczej rzucała je w przestrzeń – półżartem, półszeptem, jakby testowała, czy te myśli nie są przypadkiem jej marzeniem. Było w tym coś z figlarności, ale i z autentycznego podekscytowania – jakby coś właśnie zaczynało w niej kiełkować. Postanowiłyśmy więc spotkać się ponownie, kiedy Maja rozpozna już swoje marzenie i będzie chciała nam je zdradzić.
spotkanie - poznanie marzenia
2025-05-13
Na kolejnym spotkaniu z naszą cudowną Marzycielką Mają – tym razem w wersji online – od razu poczułyśmy wyjątkową atmosferę. Na początku Maja była trochę nieśmiała, ale widać było, że mimo to z ciekawością i zaangażowaniem włącza się w rozmowę. Chwilę później jej oczy już błyszczały z ekscytacji, kiedy pokazała nam swój super puchaty różowy notes, w którym zapisała swoje „małe marzenia”. Uwaga, bo lista była naprawdę wyjątkowa!
Wśród nich znalazły się: Google VR, klocki LEGO „Pałac Kultury”, wyjazd w góry oraz... mała czarna koza! Tak, dobrze czytacie – Maja ze śmiechem powiedziała, że idealnie byłoby mieć taką właśnie kozę. Wspólnie śmiałyśmy się z tej nietypowej wizji, ale szybko zeszłyśmy na temat marzenia, które naprawdę mocno bije w sercu Mai.
Jej prawdziwe „małe wielkie marzenie” to rodzinny wyjazd w góry – taki, na który pojedzie z całą rodziną: mamą, tatą i 7-letnim bratem Ignasiem. Maja zamknęła oczy i opowiadała nam, jak ten wymarzony wyjazd będzie wyglądał. Wyobrażała sobie, jak wspólnie spędzają czas, rozkoszując się pysznym jedzeniem – i słodkim, i słonym – śmiejąc się i ciesząc każdą chwilą razem. Najbardziej marzy o tym, żeby przejechać się górską kolejką – wysoko ponad dolinami, z widokami jak z bajki!
Ah, ale to będzie magiczne przeżycie! Dołożymy wszelkich starań, aby spełnienie marzenia Mai było niezapomnianą przygodą – taką, którą będzie wspominać z uśmiechem przez długie lata. Trzymajcie za nas kciuki!
spełnienie marzenia
2025-05-21
Czy znacie to uczucie, gdy po raz pierwszy w życiu spotykacie się z kimś „na żywo”, a macie wrażenie, jakbyście znali się od dawna i od razu czujecie się swobodnie w swoim towarzystwie? Niżej podpisany miał tak, gdy ruszył na czterodniowy wyjazd z dzielną Marzycielką Mają, jej młodszym bratem oraz mamą i tatą. Największym Marzeniem 9-latki było bowiem zobaczenie polskich gór w gronie najbliższych. Usiądźcie wygodnie i razem z nami delektujcie się krótkim podsumowaniem tej magicznej i pełnej wzruszeń podróży.
Naszą wyprawę rozpoczęliśmy od wjazdu koleją gondolową na Szyndzielnię, szczyt w Beskidzie Śląskim, na wysokość blisko 960 m n.p.m. Wielkie emocje dało się wyczuć już w momencie, gdy wsiadaliśmy do wagonika, a sięgnęły one zenitu, gdy dynamicznie pięliśmy się w górę, by wreszcie znaleźć się na górnej stacji. Co warte podkreślenia, trafiliśmy na idealne warunki pogodowe – słoneczną aurę z temperaturą oscylującą wokół 20 stopni Celsjusza, mimo że jeszcze kilka dni wcześniej w tym samym miejscu padał deszcz ze śniegiem. Jakby tego było mało, Maja wykazała się wielką odwagą i poprosiła tatę o pomoc w dostaniu się na 12-metrową (!) wieżę widokową. Tata odkrył w sobie niespożyte pokłady sił (od Supermena różnił go już chyba tylko brak peleryny) i po chwili dziewczynka mogła podziwiać obłędny widok na Beskid Śląski, Bielsko-Białą, ale też i odległe miejscowości, znajdujące się kilkadziesiąt kilometrów dalej, gdyż widoczność była tego dnia znakomita.
Wjazd na Szyndzielnię okazał się tylko niewinnym preludium tego, co na nas czekało. Po kilkudziesięciu minutach dotarliśmy do Hotelu Crystal Mountain w Wiśle, który ugościł nas, nie są to słowa na wyrost, po królewsku. Opiekę nad nami w tym pięciogwiazdkowym obiekcie roztoczyła Pani Ania, która pomyślała dosłownie o wszystkim, aby maksymalnie umilić pobyt rodzinie i wolontariuszowi. Maja i jej najbliżsi zostali ulokowani w apartamencie z czterema (tak, czterema) balkonami, a z każdego z nich roztaczał się cudowny widok na górskie szczyty oraz miasto. Słowami trudno jest opisać piękno przyrody otaczającej Hotel Crystal Mountain, dlatego odsyłamy do podziwiania krajobrazów w galerii zdjęć. Warto podkreślić, że pobyt zawierał wyżywienie oraz dostęp do licznych hotelowych atrakcji – od aquaparku, w którym Maja oddawała się wodnym szaleństwom, przez game room, aż po fun zone. W tym obiekcie po prostu nie dało się nudzić!
Czas w górach postanowiliśmy wykorzystać do maksimum, dlatego drugiego dnia udaliśmy się do Koziej Zagrody w Brennej, gdyż Maja bardzo chciała zobaczyć z bliska właśnie kozy. Dzięki uprzejmości i wielkiemu sercu właścicieli tego miejsca, mogliśmy podziwiać te zwierzęta, a nawet karmić je i znaleźć się wraz z nimi w zagrodzie. Po wszystkim zostaliśmy zaproszeni na pyszną herbatę oraz ser góralski, a Maja otrzymała gadżety.
Trzeci dzień upłynął nam, nomen omen, na wodnych szaleństwach w hotelowym aquaparku oraz wizycie na wystawie LEGO w Wiśle, gdzie zarówno nasza Marzycielka, jak i jej brat, mogli popuścić wodze fantazji, tworząc budowle z klocków.
Czwartego dnia, po kolejnej wizycie w aquaparku, nasza magiczna wyprawa dobiegła końca, ale wspomnienia z tej podróży pozostaną z nami na długo. Niech Wasze sny i pragnienia sięgają najwyższych górskich szczytów, tak jak to piękne Marzenie Mai. Kochana Maju, dziękujemy, że mogliśmy pomóc w realizacji Twojego Marzenia, wspaniale było oglądać uśmiech na Twojej uradowanej twarzy.