Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie - poznanie marzenia
2025-03-20
Kira przywitała się z nami dość nieśmiało. Lody przełamywałyśmy przy pomocy kredek, pisaków i ciastoliny. Zdradziła nam, że bardzo lubi rysować. Ulubionym tematem są zwierzątka, a szczególnie króliki. Szybko wyjaśniła się przyczyna uwielbienia dla tego stworzenia, gdyż w rękach naszej podopiecznej znalazł się królik o niebanalnym imieniu „KABANOS”. Z wielką dumą demonstrowała umiejętności Kabanosa, który właśnie popisywał się zdumiewająco długimi skokami. Aż nam dech zaparło.
Nasza Marzycielka lubi kucharzyć. Robienie pizzy z mamą to jedna z fajniejszych czynności. Swoje kulinarne zainteresowania rozwija często „sucho” serwując przeróżne dania przygotowane w swojej zabawkowej kuchence. A to jakaś zupka, a to naleśniki no i pizza, koniecznie z podwójnym serem. I my zostałyśmy poczęstowane tymi frykasami. Aż żal było kończyć spotkanie. Ale, ale, na kuchni świat się nie kończy, przynajmniej nie świat Kiry.
Są jeszcze place zabaw, najlepiej takie wielkie, z mnóstwem ślizgawek. Jeśli jeszcze trasa ślizgawki jest nieco kręta i kończy się w wodzie, to radość jest podwójna. Równie mocno przyciągają naszą podopieczną karuzele i huśtawki. Z takich atrakcji nasza Marzycielka mogłaby korzystać nieustannie. Czy jest gdzieś magiczne miejsce oferujące takie rozrywki? Tak, w Energylandii!
Na koniec spotkania wspólnie obejrzałyśmy kilka zdjęć z tego parku rozrywki i na twarzy Kiry uśmiech jaśniał coraz większy. Pędzimy więc gromadzić środki, aby już latem nasza podopieczna mogła ślizgać się do woli na tamtejszych zakręconych ślizgawkach.
spełnienie marzenia
2025-07-27
Energylandia przywitała nas pięknym słońcem. Przygoda rozpoczęła się od przejażdżki na karuzeli z konikami. Kira chętnie wsiadała do pojazdów przejeżdżających po krainie safari czy farmie krasnali. Mini rolercoastery budziły mieszane uczucia, niektóre owszem podobały się, a niektóre raczej wywoływały uczucie grozy. W Bajkolandii moją podopieczną zaczarował „szalony autobus”. Każda przejażdżka dostarczała wielkiego zadowolenia. Energylandia widziana z najwyższego położenia „Wonder Wheal” wywołała okrzyk zachwytu. W „Słodkiej Dolinie” jak magnes przyciągały kręcące się filiżanki, które, jak szybko się okazało, wirowały jak szalone. Deszcz, choć zapowiadany trochę pokrzyżował nam plany rozrywkowe. Szybko jednak zaopatrzyłyśmy się w peleryny przeciwdeszczowe i ruszyłyśmy dalej na podbój zaczarowanego świata. Od dawna przecież wiadomo, że nie ma złej pogody, może być tylko nieodpowiedni strój. Wodne bitwy na statkach, czy zjazd canoe dostarczyły sporej uciechy. Zahaczyłyśmy też o pokaz kaskaderskiej jazdy samochodami na bardzo mokrej nawierzchni. Tam to dopiero były emocje.
Wieczorem czekał na nas przepiękny pokaz fajerwerków. Kira była zachwycona i zyskała nową energię, a dające się coraz bardziej we znaki zmęczenie zniknęło jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
Kolejny dzień był okazją do ponownego odwiedzenia atrakcji, które wczoraj wywarły największe wrażenie. „Szalone filiżanki” wzywały, ale po drodze uwagę przykuła zjeżdżalnia Arctic Fun czyli ślizg w filcowym worku. Kira powoli zaczęła się wspinać po schodach sprytnie powierzając mamie taszczenie wielkiego worka. Będąc na górze, odwaga nieco uleciała, ale tylko na chwilę. Im większej prędkości nabierał sunący w dół filcowy wór, tym głośniejsze odgłosy radości wydawała z siebie moja podopieczna. Zabawa była przednia, przynajmniej dla Kiry, bo mamie kolejne wspinaczki z worem na plecach dawały się we znaki. W końcu powiedziała basta i moja Marzycielka ze sporym żalem zgodziła się na zmianę atrakcji. Przeszliśmy niemal wszystkie karuzelki, samochodziki i inne wabiące stacje rozrywki. Czas jednak nieubłaganie biegł i nasza wizyta musiała się zakończyć. Żeby nieco osłodzić tę smutną chwilę zajrzałyśmy do jednego ze sklepików. Kira buszowała pośród mnóstwa propozycji finalnie wybierając pięknego, różowego królika. W drodze powrotnej wtulona w pluszaka, z błogim uśmiechem na twarzy zapadła w sen.